wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 2

Dedykacja dla Ismeny, która męczyła mnie o dodanie tego, mimo iż dopiero wczoraj zaczęła czytać mojego bloga. Proszę i też cie kocham. :*

Miesiące mijały, dni się zmieniały. Zimowe, mroźne dni zamieniły sie w słoneczne i bezchmurne. Pomimo miesięcy, samopoczucie Angeles pozostało takie samo i nie tylko ono. Nadal mieszkała w Madrycie, tylko w lutym była przez tydzień w Argentynie z powodu pogrzebu. Mimo to nie spotkała tam ani Violetty, ani Germana. Do szkoły przychodziła tylko na ważne egzaminy, by mieć stale dobre oceny. Konkursy odpuszczała, chciała siedzieć w mieszkaniu, sama z własnymi myślami. Od czasu do czasu wyszła gdzieś z Valeria, lecz nawet jej "szalona" przyjaciółka nie umiała poprawić jej humoru. Książki otwierała czasami, by chwilowo się uspokoić. Przez to wszystko jej nerwy puszczały i niepotrzebnie psuła przedmioty.
Kolejny dzień. Kolejny bezsensu dzień. Angie wstała z łóżka i zgarnęła z podłogi dresy. Nie miała zamiaru dzisiaj nigdzie wychodzić. Jest weekend, do tego wszystkiego ostatni w jej roku szkolny. W poniedziałek zaczynają się egzaminy maturalne. Stanąwszy przed lustrem, blondynka wyjęła kosmetyczke i zaczęła pielęgnować swą bladą twarz. Wszystko przez śmierć jej siostry się zmieniło. Śniadanie wyglądało jak codzień - płatki z mlekiem lub czasem się zdarzała jajecznica na maśle. Obiady zamawiała z różnych knajp w Madrycie. Jedząc płatki, spojrzała na listy, które wczoraj wyjęła z skrzynki. Po przeglądaniu zdziwił ją fakt, że nie dostała pieniędzy od rodziców. Od razu po zjedzeniu wybrała numer swojej mamy. Zostało jej mało oszczędności w skarbonce, ponieważ wydała wiele na swój tygodniowy wyjazd na pogrzeb.
Pierwszy sygnał... Drugi... Trzeci... Rozłączyła. Jej matka zawsze odbierała po pierwszym. Przełknęła śline i usiadła na kanapie, zakładając kolana pod brodę. Mimo iż był już maj, blondynce było strasznie zimno. Oczy same jej się zamykały, a zegarki wskazywały godzinę 11. Podczas jej zasypiania, zadzwoniła komórka. Angeles natychmiast poderwała się z miejsca i nie patrząc na ekran, odebrała telefon.
- Halo. - powiedziała do słuchawki. Dzwoniła do niej jej matka. Okazało się, że ojciec wyjechał, gdyż czuł wyrzuty sumienia w Argentynie. Był menadżerem Marii i to on zmusił ją do ostatniej trasy, gdzie zdarzył się przykry i nieodwracalny wypadek.
- Mamo. Dam rade, znajde prace, wszystko rozumiem. - odpowiadała spokojnie, na histeryzacje swej mamy.
- Kocham cię córeczko, a i.. German z Violetta wyjechali do Hiszpanii, możliwe że ich spotkasz. - usłyszała blondynka, po czym nastąpiło denerwujące pikanie. Dziewczyna rzuciła komórkę na łóżku i z rękoma podpartymi na parapet, patrzyła na jedną z najstarszych ulic w stolicy Hiszpanii. Jest praktycznie bez pieniędzy, co świadczy o tym, że po maturze, musi znaleźć pracę. Z jej wykształceniem od razu zostanie dyrektorką jakieś popularnej firmy czy organizacji. Blondynka pogrążona w myśląch o przyszłości, postanowiła włączyć komputer i poszukać ofert pracy. Lepsze to niż nic. Na razie potrzebuje wstępnej roboty, by zarobić co nieco na utrzymanie mieszkania. Zaczęła przeglądać. Kelnerka w restauracji. Angie na samą myśl o noszeniu w te i we wte naczyń, odrzuciła tą propozycję. Sekretarka w firmie meblowej. Blondynka nie lubi pracy z poważnymi i ułożonymi ludźmi, mimo iż sama taka była. Szukając dalej natrafiła na kuszącom i ryzykowną pracę. Opiekunka do dzieci.. Facet, który podał koszt jednej godziny z pięcioletnim dzieckiem był chyba na kacu lub zdesperowany - pomyślała blondynka i wybrała numer podany na stronie.
- Castillo, słucham. - usłyszała po chwili, poważny głos w słuchawce, który ją nieco przeraził.
- Em.. Dzień dobry.. Ja, ja w sprawie ogłoszenia o prace. - rzekła nieśmiało Angeles, chodząc w kółko po pokoju. Usłyszała szmer papierów i śmiech dziecka.
- Violu.. Eh, jak się pani nazywa, wiek no i doświadczenie. - poprosił mężczyzna, a blondynka posłusznie wszystko podała. Do tego zdziwił ją fakt, że córka tego faceta nazywa się Violetta.
- Angie, przecież dużo dzieci ma tak na imię. - powiedziała sama do siebie, czekając na odpowiedź fmężczyzny.
- Czyli po maturze będziesz mogła się nią zająć? - zapytał.
- Oczywiście, prosze pana. - odpowiedziała uśmiechnięta Angie, zadowolona z tak szybkiego sukcesu.
- Mów mi German.. No to do zobaczenia Angeles. - kobieta znieruchomiała słysząc imię mężczyzny. German.. Castillo. Nie to pewnie kolejny zbieg okoliczności, poza tym Maria miała podobne nazwisko do niego, nie takie same. Blondynka odłożyła telefon na miejsce, po czym z uśmiechem zaczęła się uczyć na egzaminy.
Mocny uścisk dłoni na długopisie spowodował krótki jej paraliż. Był właśnie 30 maja i sale gimnastyczne w liceach były zajęte przez maturzystów, którzy zestresowani pisali ostatni egzamin z języka angielskiego. Blondynka mimo iż była w białej sukience i czarnym żakiecie czuła zimno, które ściskało ją od zewnątrz. Zostało jej tylko osiem minut do dokończenia ostatniego zadania. Przetarła jedną dłoń twarz i delikatnym ruchem dłoni, poprowadziła tusz długopisu, po kartce, z czego wyszło śliczne pismo. Przez 3 lata uczyła się kaligrafii w szkole podstawowej. Było to obowiązkowe i nadal jest w Argentynie.
- Jest. - szepnęła triumfalnie, po zakończeniu zadania i zaczęła chować swój piórnik wraz z szczęśliwym długopisem. Oddała prace i z uśmiechem wyszła z sali.
- Vale. - rzuciła się w ramiona przyjaciółki, która nieco wcześniej skończyła swój egzamin. Valeria była brunetką o śniadej karnacji, przez co nieco wyróżniała się z tłumu. Pochodziła z Brazylii, lecz już od 10 lat mieszka wraz z rodziną w Madrycie.
- Jak ci poszło? - zapytała brunetka, odgarniając kosmyk włosów z twarzy. Blondynka zrelacjonowała jej poszczególne zadania i jakie miała z nimi problemy. Każdy, by uważał to za nudne, ale Valeria była prawdziwą przyjaciółką.
- Jak wam poszło? - do dziewczyn podszedł kuzyn Valerii - Pablo.
- Może być. Zdam. - zaśmiała się jego kuzynka i poczochrała bruneta, po jego bujnej fryzurze. Angie uwielbiała kiedyś patrzeć na to cudowne kuzynostwo, lecz po śmierci jej własnej siostry czuła ból. Po cichu opuściła korytarz i wyszła na powietrze, gdzie stało już kilku uczniów, którzy napisali swój test. Blondynka spojrzała na godzinę i lekko zdziwiona, pognała w stronę bogatej dzielnicy, gdzie mieszka German Castillo jej nowy pracodawca. Męczył ją fakt, że kojarzy skądś faceta, lecz sama nie wie skąd. Patrzyła na numerki, na ścianie will, zerkając też na telefon.
- 33..34..I jest. - stanęła przed willa z numer 35. Dla pewności sprawdziła czy to jest ten dom, po czym nacisnęła przycisk od dzwonka. Lekko zaniepokojona zdjęła żakiet, gdyż w jednej chwili poczuła, że się zaraz udusi. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął brązowooki brunet o imponującej budowie ciała.
- Ty jesteś Angie? - zapytał z równie powalającym uśmiechem. Blondynka kiwnęła głową i weszła do środka. German był zaskoczony.. Przed oczami miał nieco wyższą kobietę o czarnych włosach i zmarszczkach na twarzy. Uważał, że blondynka ma dorosły głos. Zdjęła szpilki i trzymając torbę w dłoni, weszła w głąb domu. Brunet zaś bacznie się jej przypatrywał. Głównie na jej długie i zgrabne nogi, którymi pewnie urzekała nie jednego faceta. Jej blond włosy spływały na jej opalone ramiona, a zielone oczy zerkały na jego.
- Eh.. Przepraszam cie. - rzekł, po zorientowaniu się, że przez dłuższą chwilę przyglądał się blondynce. Angie nieco speszona wydukała nieśmiałe 'nic się nie stało'.
- Violetto, zejdź na dół. - stanęli oboje przy schodach, na których po chwili pojawiła się mała dziewczynka o bardzo długich włosach i brązowych oczach.
- Violetta. - szepnęła zaskoczona Angie i spojrzała na swojego.. - Szwagier.
§¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤§
Rozdział bezsensu, bo ktoś mnie do niego zmusił. ;_;
Jak widać musiałam i musiała być dedykacja dla tej osoby. Matura, nowa praca i może stała. Początki Germangie, no może.
Dziękuję za komentarze i przeczytanie.
kierkałke.

5 komentarzy:

  1. Germangieeeee! :3
    Zaczyna się... Rozdział genialny. Czekam na więęęęęcej. Wariuję dzisiaj. Szeryf zginął. :c Nie ważne. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie! Od rana czekam na ten rozdział i trochę wątpiłam czy się pojawi...A jednak!
    Ale mi narobiłaś apetytu na kolejny!!!
    Ubóstwiam-życzę weny-i pozdrawiam :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskiii *-* Podoba mi sie ta nowa historia :3 czekam na nexta i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa!! Boskoo
    Eh nie ma to jak miłość od pierwszego wejrzenia xD
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno nie katuj nas tylko daj nexta
    Nie moge sie doczekac!

    OdpowiedzUsuń