Kilka lat później.
Blondynka. Zwykle punktualna, poważna i ułożona, tak jak ją rodzice wychowali. Uczynna i pracowita, więc co się dziwić, że dostała się do najlepszej akademii w Madrycie. Wiązało się to z wyjazdem z rodzinnej Argentyny i zaczęcie w młodym wieku nowego życia w Hiszpanii. Trudności z tym nie miała. Język ten sam, ludzie gościnni i mili, a uczelnia wprost doskonała. Dziewczyna była najlepsza. Zajmowała pierwsze miejsca w konkursach, ze sprawdzianów miała głównie 6. Ludzie zazdrościli jej talentu do nauki. Nie dość, że mądra to i piękna. Nie jeden chłopak w akademii myślał o niej i wyobrażał ją sobie w samej bieliźnie. W skrócie również podniecająca jak i mądra.
- Rozumiem.. Też cię kocham i powodzenia, no buziaki. - Angie odłożyła telefon na miejsce i z lekkim uśmiechem na ustach przysiadła na łóżku. Jej siostra właśnie wyjechała w swoją ostatnią trasę koncertową. Na zewnątrz okazywała swą radość każdej osobie, a wewnątrz.. ukrywała fakt, że jest zazdrosna. Zwykle gadając ze swoją siostrą, przed oczami miała dzień, w którym Maria obiecała jej pomóc spełnić marzenie. I co? Została sama, rodzice zapakowali ją i wysłali do Madrytu. A brunetka spełniła swoje marzenie i śpiewa na całym świecie. Maleńka łza spłynęła po czerwonym policzku dziewczyny. Przetarła ją szybko i wstała z zamiarem wyjścia na pierwsze lekcje w drugim semestrze. Dziewczyna widząc godzinę na zegarku, błyskawicznie zgarnęła swoją torbę i mając jabłko w ustach, ubierała zimowe kozaki oraz biorąc płaszcz wyszła z domu. Jej mieszkanie opłacają co miesiąc rodzice, do tego dziewczyna ma nadal pieniądze ze stypendium i innych rzeczy w razie kryzysu. Angie biegła co sił w nogach, omijając lodowe kałuże. Bogu dzięki, że akademia znajdowała się jedną ulicę dalej od jej mieszkania. Dziewczyna błyskawicznie wpadła do budynku, zdejmując płaszcz. Otworzyła swą szafkę i wepchnęła zbędne rzeczy do środka. Ostatni semestr w tej szkole i będzie miała spóźnienie. Swoje pierwsze. Akurat w ostatniej klasie. Dziewczyna weszła po cichu do sali od fizyki. Z ulgą usiadła na swoim miejscu, dziękując, że nauczycielki jeszcze nie ma. Wyjęła potrzebne rzeczy z torebki i wygodnie usiadła na krześle.
- Mało, a byś się spóźniła. - usłyszała szept swojej przyjaciółki Valerii z prawej strony. Blondynka patrząc ciągle na drzwi, w razie gdyby nauczycielka nagle przez nie weszła, odpowiedzia przyjaciółce.
- To przez siostre. Zadzwoniła do mnie i w ogóle. - wytłumaczyła szybko, ponieważ pani Perleam weszła do sali, patrząc wprost na twarz blondynki.
- Saramego..to już trzeci raz... jak wygrywasz coroczny konkurs z fizyki i chemi. - krzyknęła z uśmiechem, a blondynka lekko przerażona tonem swojej nauczycielki, również się uśmiechnęła. Była prześwietną uczennicą. Kto by pomyślał..
Lekcja przebiegała tak jak zwykle. Pani Perleam pytała uczniów o różne zadania, lecz tylko Angie znała odpowiedź. Na prawie każdym przedmiocie tak było.. Na prawie każdym.
Angie weszła na stołówkę, która była pełna przez uczniów. Westchnąwszy cicho, wzięła tacę i zaczęła sobie nakładać sałatki. Od pewnego czasu stała się wegetarianką.
- Kolejna szóstka z hiszpana.. Jak ty to robisz? - koło niej pojawił się jej adorator Michel. Blondynka spojrzała za niego za swoich okularów kujonków i parsknęła śmiechem.
- Uczę się. - odpowiedziała szczerze i wraz z jedzeniem, udała się do stołu, gdzie siedzieli jej wszyscy znajomymi.
- Michel, znowu cię podrywa? - zapytała Valeria, patrząc na szatyna, który akurat, patrzył na przyjaciółke.
- Pytał jak ja to robie. - zaśmiała się blondynka i zaczęła jeść sałatke.
Po obiedzie Angie próbowała wyrwać się z uścisku koleżanki, która ciągnęła ją na lekcje muzyki. Przedmiot, który był najgorszym przedmiotem według Angie. Valeria wepchnęła do sali blondynkę, która przerażona patrzyła na nauczycielkę stojącą na środku sali. Była młoda, miała trochę więcej lat od uczniów. Z uśmiechem powitała przyjaciółki i gestem ręki, wskazała, by dziewczyny usiadły. Pewnie teraz każdy się dziwi, dlaczego siostra prześwietnej piosenkarki boi się śpiewać. Może nie umie, fałszuje, jej głos jest straszny? Zadawali ludzie pytania, ale każdy mądry wie, że Angeles Saramego ma prześliczny głos. A sama ona wie, że przy śpiewie jest jeszcze lepszy.
- Mam nadzieję, że każdy przygotował zadanie.. - pani od muzyki, nie dokończyła zdania, gdyż do sali wszedł dyrektor akademii. Uczniowie wstali i przywitali go, lecz on machnął ręką, by usiedli. Mężczyzna podszedł do nauczycielki i szepnął jej coś na ucho, na co ona kiwnęła głową.
- Angeles Saramego.. Ze mną. - lekko przerażona i ucieszona, wstała z krzesła i spokojnie wyszła z sali za dyrektorem, puszczając oczko do przyjaciółki - Valerii. Blondynka zatrzymała się przy gabinecie, gdyż dyrektor postąpił tak samo. Był podenerwowany, ponieważ wiadomość, którą dostał tak nagle nie była jedną z najlepszych.
- Nie wejdziemy do gabinetu? - zapytała, z podniesioną brwią dziewczyna, a dyrektor w końcu na nią spojrzał.
- Angie.. Kochana, muszę cie zasmucić i już ci mówię, że możesz się zwolnić z lekcji, wszystko.. - blondynka przerwała, zdenerwowanemu dyrektorowi.
- O co chodzi? - zapytała zniecierpliwiona. Dyrektor Stanley, bo tak się nazywał, nie wiedział jak powiedzieć tą informacje tak delikatnej osobie jaką jest Angeles. Znał ją od 2 lat i miał z nią niesamowite kontakty.. oczywiście jako dyrektor i najlepsza uczennica szkoły. Wiedział o niej dużo rzeczy. Tym bardziej ciężko mu było to powiedzieć.
- Angie, twoja siostra miała wypadek. - rzekł spokojnie. Blondynka patrzyła nadal na dyrektora. Czuła, że łzy napływają do oczu. Organizm jej słabł z sekundy na sekundę, lecz nadal czekała na jeszcze jedną odpowiedź.
- Przeżyła? - zapytała cicho, a dyrektor przełknął śline i pokręcił przecząco głową. Dziewczyna jedną ręką podtrzymała się ściany, a drugą zakrywała usta, z których można było słychać szlochanie.
- Angie, kochanie. - mówił do niej mężczyzna, lecz blondynka go nie słuchała. Przed oczami miała swą siostre, jej śpiew brzmiał w jej uszach, a na policzkach czuła jej delikatne dłonie. Dyrektor ze współczuciem patrzył na uczennice, która rozpada się emocjonalnie. Szybko wybrał numer do psychologa i pielęgniarki, gdyż Angie niespodziewanie upadła na podłoge tracąc przytomność.
- Helena, szybko przychodźcie pod gabinet. - wydarł się do komórki i podniósł blondynkę z podłogi.
- Mamo mogę wyjść? - zapytała dziewczynka, ubierając już swe złociste kalosze. Starsza kobieta weszła do przedpokoju i zapięła biały płaszczyk swej młodszej córki. Ucałowała ją w czółko i szepnęła do ucha.
- Poszukaj w ogrodzie Marii.. - poprosiła, a blondynka kiwnęła głową. Wyszła na powietrze, gdzie powitał ją wiatr i promienie słońca. Z zachwytem przyglądała się światu po ulewie. Skoczyła na jedną z kałuż i śmiejąc się, skakała aż do ogrodu. Po cichu otworzyła furtke i weszła na teren odgrodzony. Maria siedziała na ławce, patrząc na pole, znajdujące się poza domem.
- Maria. - w podskokach do brunetki podeszła dziewczynka, lecz jej entuzjazm znikł, widząc łzy na twarzy swojej siostry. - Co się stało? - zapytała blondynka i dłonią wytarła mokre policzki dziewczyny. Maria spojrzała na swoją młodszą siostrę i uśmiechnęła się, pomimo myśli, które od środka ją męczyły.
- Słuchaj.. Jutro wyjeżdżam na kilka lat do akademii muzycznej w Paryżu.. Musisz mi coś obiecasz.. - zaczęła brunetka, a blondynka patrzyła z iskierkami ciekawości w oczach. Jej zielone teczówki były bardzo jasne, przez co wywoływały u ludzi natychmiastowo uśmiech.
- No ty też musisz coś obiecać. - odparła blondynka siadając na kolanach siostry. Brunetka zaśmiała się, ale pokiwała głową na znak zgody.
- Na mały paluszek mi obiecaj, że spełnisz swoje marzenia. Dobrze? - brunetka odłożyła swą siostre na ziemię i kucnęła, by patrzeć wprost w oczy blondynki.
- Zgoda, ale ty mi obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz, będziemy miały stały kontakt i w ogóle. - powiedziała szczerze dziewczynka, a brunetka złapała jej mały palec mówiąc cicho 'obiecuje'. Blondynka też powiedziała to słowo i obie, trzymając się za ręce szły do domu.
Angie otworzyła oczy. W jej pokoju było ciemno, więcpatrzyła przez chwilę na jakiś punkt na ścianie. To był sen? Jej siostra żyje? Pamięta tylko, że upadła w szkole i nagle znalazła się tutaj. Blondynka delikatnie się uśmiechnęła, przypominając sobie dni, w których zasypiała na dywanie i magicznie budziła się w łóżku. Blondynka usiadła na łóżku i poczuła ból w czaszce. Złapała się za głowę i przymknęła powieki. Czyli to nie sen.. Upadek, wiadomość. Podniosła się z wysiłkiem z łóżka i odsłoniła rolety. Ku jej zdziwieniu na dworzu panował mrok. Zaciekawiona spojrzała na wyświetlacz telefonu, na którym widniała godzinę 2:30. Westchnąwszy cicho,, dziewczyna wybrała numer do rodziców, którzy dzwonili do niej, podczas gdy była nieprzytomna. U nich jest chyba 22, na bank nie śpią, pomyślała.
- Halo. - usłyszała rozstrzęsiony głos w słuchawce. Jej mama była załamana i nadal jest wiadomością o śmierci swej starszej córki.
- Mamo.. Jak się trzymasz? - zapytała Angie, z nadzwyczajnym spokojem. W środku smutek i cierpienie rozwalało po kolei narządy.
- Angie.. Ona miała męża, córkę, nas. Czemu akurat ona? - na myśl o rodzinie Marii, Angeles zadrżała. Nie mogła być na ślubie, była na wymianie zorganizowanej przez gimnazjum w Buenos Aires. Nawet nie wie jak wygląda Violetta. Ma jej zdjęcie tylko, z jej pierwszych urodzin.
- Bóg tak chciał. Jak oni się czują? German, Violetta? - zapytała, siadając z powrotem na łóżku, trzymając zdjęcie małej Violi w ręku.
- Viola pytała się o mame, a German.. zrzucił wszystko na mnie i ojca. Chcę wyjechać. - mama Angeles wybuchnęła płaczem, przez co sama ona się rozpłakała. Jak to będzie dalej? Cży ich życie się kompletnie zmieni? Czemu Bóg wybrał niewinna Marie? Pytania Angie, chyba już do końca życia będą siedzieć w jej głowie, bo nie ma nikogo, kto by na nie odpowiedział...
§¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤§
Ten kto nie czytał prologu to do niego zapraszam, bo są w nim rzeczy powiązane do tego rozdziału :)
Zaczynam troszkę smutno, ale za to niektórzy pewnie już się domyślają jak to będzie z Germangie. :)
Dziękuję za komentarze i przeczytanie.
kierałke.
niedziela, 9 lutego 2014
Rozdział 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przeryczałam cały rozdział. Mówiąc krótko czekam na next :'(
OdpowiedzUsuńZawsze kocham początki! Są takie tajemnicze i myśli krzyczą: "jeszcze" :-)
OdpowiedzUsuńBardzo zaskoczył mnie fakt,że Angie nie lubi muzyki.. hehe
A co do nauki to nie mam pytań... Ona we wszystkim musi być idealna :>
Z ogrooomną niecierpliwością czekam na drugi rozdział!
Pięknie się zaczyna, Kierko. Czekam na więcej!! :)
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna <3
OdpowiedzUsuńCzekam na II rozdział :)
Cudo :* Zapraszam do nas ^^
No no no ciekawie i smutno - dobry początek :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta