sobota, 4 stycznia 2014

Jednorazówka ~Siempre~

W willi Castillo panował wielki harmider. Olga wraz z koleżankami Violetty szykowały różne smakołyki i przekąski, które zostaną podane na stół. W salonie Ramallo i German przenosili meble, by było miejsce do tańczenia. Osiemnaste urodziny to wejście do świata dorosłych, wejście do świata..hmm.. powiedzmy bez ograniczeń. Córka Castillo nic nie wiedziała o niespodziance, która czekała w jej domu. Myślała, że każdy zapomniał o niezwykłej osiemnastce, którą planowała już od dawna. Jedynie jej chłopak zaprosił ją do siebie, a Violetta poszła myśląc, że ma coś dla niej. Myliła się. Leon chciał tylko, by Violetta pomogła mu wybrać koszulę, bo chłopak się gdzieś wybiera. Viola nie miała pojęcia, że do jej własnego domu, na przyjęcie urodzinowe.
Do domu schodzili się już goście, więc German ulotnił się w gabinecie. Nie chciał, by tak wyglądała osiemnastka Violetty, chciał to zrobić inaczej, lecz słysząc propozycje przyjaciółek jego córki zgodził się mimo wątpliwości, które wirowały w jego głowie.
- Czekamy teraz na Violette - do gabinetu wszedł Ramallo, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Ktoś z rodziny przyszedł? - zapytał inżynier, patrząc na zdjęcia leżące na biurku.
- Tylko Angelika - odparł asystent i widząc smutek na twarzy pana domu dodał. - Najwidoczniej nie mogla przyjechać.. Idę do kuchni - oświadczył mężczyzna i tak jak powiedział, tak wyszedł z gabinetu. German wiedział o kim Ramallo przed chwilą powiedział. Minęło dokładnie półtora roku od jej wyjazdu, od jego kłamstwa gorszego od.. sam nie wiedział czego. Wziął wdech, a palcem dotykał zdjęcia na którym była Angeles. Chciał pogodzić się z myślą, że to już koniec, że za często się nie będą widzieć albo nawet w ogóle. Lecz uczucie do blondynki stawało się coraz silniejsze, dzięki tęsknocie. W snach nawiedzała go owa blondynka śpiewająca piosenkę, przy której inżynier został przypadkowo poszkodowany. Od czasu do czasu sam ją śpiewał, by wypuścić z siebie ten ciężar.
- Panie Germanie.. Violetta już jest na patio - do gabinetu zajrzała Francesca, która German zwykle mylił z Camila. Kiwnął głową na znak, że już idzie. Zapiął marynarkę i wyszedł z gabinetu. Po chwili światło zgasło i można było tylko słyszeć chichoty i pełne entuzjazmu głosy. German oparł się o ścianę i czekał, aż córka i jej chłopak w końcu przekroczą próg drzwi domu.
- No dobra.. Możesz otworzyć oczy - drzwi sie otworzyły, a w drzwiach stanęła Violetta i Leon. Ojciec brunetki zapalił światło i rozległ się donośny krzyk.
- Niespodzianka - krzyknęli wszyscy, a Violetta patrzyła na wszystko zaskoczona. Sam German widząc córkę w takim stanie.. Przytulającą swych przyjaciół, chłopaka, śmiejącą się i nie wierzącą w to wszystko.. Uśmiechnął się. Tak szczerze po raz pierwszy się uśmiechnął z tego, że jego córka ma takich oddanych przyjaciół. Violetta widać wzrokiem kogoś szukała.. A szukała właśnie swojego taty. Gdy go zauważyła, opierającego się o ścianę, dosłownie podbiegła i rzuciła się mu na szyję.
- Kocham cię tato - usłyszał od córki i uścisnął ją mocniej. Chciał powiedzieć, że on ją mocniej, lecz córka się od niego oderwała i rozejrzała dookoła. - A gdzie Angie? - zapytala, stojąc na palcach i wytężając wzrok. Inżynier poczuł nieprzyjemną gulę w gardle. Obiecał przecież, że ciocia brunetki przyjdzie i będzie się bawić razem z nią. Obiecał na mały paluszek.
- Violu.. - zaczął niepewnie, po czym odchrząknął. - Angie, nie mogła przy.. - nie skończył, gdyż przerwał mu dzwonek do drzwi. - Idź otworzyć, jubilatko - rzekł, a córka nieśmiało podeszła do drzwi. Gdy je otworzyła oniemiała z zdziwienia i radości. German na pierwszy rzut oka nie mógł zauważyć kto przyszedł.
- Angie, Angie, Angie - krzyczała brunetka i przytulała blondynkę. Brunet znieruchomiał. Czy to serio ona? Przyjechała z Francji? Naprawdę? Podszedł bliżej do drzwi i ją ujrzał. Blondynkę, która zawładnęła jego serce. Zmieniła się.. Jest wyższa, ale raczej to zasługa szpilek. Końcówki jej blond włosów są koloru jasnego brązu, co robiło nieziemski efekt. Makijaż zawsze miała lekki, zwykle nim chciała przykryć niedoskonałości swojej twarzy, ktorych nie miała.
- Witaj Germanie - z przeglądania się jej wyrwało go przywitanie. Głos Angie jak zwykle był ciepły i delikatny.
- Angie.. - powiedział ochrypłym głosem, lecz po chwili odchrząknął. - Pięknie wyglądasz - powiedział szczerze, na co blondynka się zarumieniła.
- Chciałabym wam kogoś przedstawić - zaczęła, a do domu wszedł wysoki i lekko muskularny mężczyzna o niebieskich oczach i jasnych brązowych włosach. - To jest David.. Pochodzi z Hiszpanii, ale poznałam go w Francji - powiedziała Angie, patrząc na faceta. Inżynier przełknął śline i przywitał się z hiszpanem.
- Twój narzeczony? - zapytała siostrzenica, której brunet od razu przypadł do gustu. Angeles pokazała pierścionek, a German zadrżał. W tym momencie jego serce zaczęło się rozbijać. Powiedzmy pokruszyło się na kilka kawałków.
- Gratuluję - mruknął z udawaną obojętnością i poszedł do gabinetu. Blondynka, mimo swojego narzeczeństwa nie zapomniała o mężu swej zmarłej siostry. Jego zmianie na lepiej, dzięki właśnie jej. Nie zapomniała o pocałunkach.. O wyznaniu miłości. Tęskniła za nim, ale wyjechała, by spełnić swoje marzenie.
- Coś się stało? - zapytał David, obejmując Angeles w talii i całując szyję blondynki.
- Nie.. Nic się nie stało - zaprzeczyła i oderwała się od narzeczonego. - Violetta, chce cię z kimś zapoznać - pokazała palcem na rozchichotane dziewczyny, patrzące na bruneta. David uśmiechnął się i cmoknął policzek kobiety, po czym podszedł do siostrzenicy blondynki i jej przyjaciół. Angie uśmiechając się, przywitała się ze swoimi byłymi uczniami, po czym wyszła do ogrodu chwilę ochłonąć. David jest wspaniałym mężczyzną, ale Angie czuje się przy nim niepewnie.. nieśmiało. Przecież przy prawdziwej miłości tak nie powinno być. Usiadła na huśtawce i lekko zaczęła się bujać. Wspomnienia z tego miejsca, z tego domu, zawsze wyłowywały na jej twarzy promienny uśmiech. Mimo kłótni, mimo kłamstw, zawsze sie uśmiechała. Siempre.
Pan domu zaś próbował przyswoić informacje. Jego miłość życia wychodzi za mąż. Przetarł spocone czoło i zajrzał przez drzwi, co wszyscy robią. Narzeczony Angeles rozmawiał z Violetta i jej przyjaciółkami, innymi jedli, tańczyli i śpiewali. Inżynier nie mógł znaleźć wzrokiem Angie.. Lecz po chwili wiedział, gdzie ona jest. Niezauważalnie udał się do ogrodu, w ktorym na huśtawce przybywała już Angeles. Mężczyzna od razu ją zobaczył, lecz ona go nie. Bujała się spokojnie i powoli, myśląc o wszystkim co dobrze i źle zrobiła. German oparł się o drzewo i przypatrywał się blondynce, która przestała się bujać. Po chwili absolutnej ciszy, usłyszał jej niebiański głos. Usłyszał też piosenkę, która zawsze w snach nie dawała mu spokoju.
Puede ser una ilusión
o tal vez tu corazón
te hable a cada instante
Angie nie wiedziała, czy dobrze robiła śpiewając piosenkę.. Po prostu musiała ochłonąć, a muzyka i śpiew były dla niej najlepszym rozwiązaniem. German poczuł wahanie Angie co do drugiej zwrotki, więc podszedł po cichu od kobiety i ujął jej dłoń.
Nada pasa porque sí,
Me da miado hablar de mi,
Lo sabes, a cada instante
Gdy Angeles usłyszała głos German, gwałtownie się odwróciła i o dziwo rzuciła się na szyję bruneta. German poczuł jak Angie cicho łka, mocząc przy tym marynarkę inżyniera. Szczerze mówiąc on takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Gładził dłonią blond puszyste włosy kobiety. Ona nie protestowała. Tak dawno brakowało jej ciepłych dłoni szwagra, jego czekoladowych oczu.
- Em.. Przepraszam - rzekła nieśmiało i przetarła dłonią czerwone oczy. German pogładził jej policzek i westchnął. Nie lubił, gdy ona płakała. Próbował ją pocieszyć, a teraz..? Głaszcze ją po policzku jak gdyby, nigdy nic.
- German.. Chce.. Cie.. Zaprosić na mój ślub - powiedziała łamiącym głosem, a German zamknął powieki. Czyli jednak.. Już mają zaplanowany ślub. Działając pod wpływem emocji, ujął twarz blondynki i dotknął jej warg. Były zimne, lecz po chwili stały się rozpalone. Angeles zamknęła powieki, poddając się uczuciu, ktore przez ten pocałunek German chciał przekazać. Jego dłonie wylądowały na biodrach i przycisnął Angie do siebie. Ona zaś oparła jedną ręką o tors, a drugą mierzwiła włosy szwagra. Oderwali się o siebie, lecz nadal byli blisko. Oparci o własne czoła dyszeli, by nabrać powietrza, którego przy pocałunku zabrakło.
- Idź już - rzekł German, a Angeles zrobiła tak jak kazał. Nie była trzeźwa, przez to co przed chwilą się wydarzyło. Chwiejnym krokiem podeszła do narzeczonego i wspólnie z nim, zaprosiła swą siostrzenice na ślub. Na wiadomość o ślubie cioci, Viola była cała w skowronkach. German oparł się o futryne drzwi tarasowych i obserwował parę, głównie Angie. Wiedział, że to ich ostatni pocałunek, że ostatni raz poczuł na swoich ustach jej delikatne wargi.
Kilka dni po urodzinach siostrzenica wraz z ojcem dostali informacje o wypadku samolotu, którym Angie i David wyruszyli dnia dzisiejszego o ósmej. Przerażony German kazał córce zostać w domu, a sam pojechał do szpitala.. Samolot wybuchł podczas startu, lotnisko zostało zamknięte, a ranni przywiezieni do szpitala.
- Dzień dobry.  Angeles Carrara, co z nią jest? - German wpadł do recepcji, gdzie starsza kobieta patrzyła na niego za okularów.
- Zakochani - mruknęła i wstukała imię z nazwiskiem Angie. - Stan ciężki, ma właśnie operacje w sali 21 - powiedziała od niechcenia. German już miał odejść, lecz przypomniał mu sie,że Angie ma narzeczonego.
- A David Odiaz? - zapytał obojętnie, a kobieta westchnęła ciężko. "Skoro nie chce tu pracować, to po co to robi?" zapytał sam siebie inżynier.
- Umarł jakieś.. 30 minut temu - powiedziała z sztucznym smutkiem i zabrała się za zapisywanie notesów. Czyli nie żyje.. Narzeczony Angie. German podziękował kobiecie i udał się pod sale operacyjna, w której właśnie ratują życie Angie. Przygnębiony brunet schował twarzy w dłoniach. Niewinni ludzie a giną. Po chwili z sali wyszedł z sali operacyjnej.
- Przepraszam - krzyknął German, a doktor zatrzymał sie i odwrócił w stronę niego. - Co z Angeles Carrara?
- Nie udało się nam jej uratować. Przykro mi - rzekł poważne i wyszedł z korytarza.
- To sen, to sen na bank - krzyczał German i bezradnie usiadł na krześle. Angie. Już nigdy nie usłyszy jej głosu, nie zobaczy jej uśmiechu. Nic.
Lata po śmierci Angie mijały, a Germana nadal nawiedzały to koszmary, to sny o Angie. Nie jadał za dużo, za to pił ile wlezie. Córka dawno sie od niego wyprowadziła, a Olga i Ramallo nie chcieli pracować u alkoholika. German inżynier światowej sławy utracił to stanowisko przez swoją głupotę. A jak się żegnał z Angie ona go o coś poprosiła.
- Mimo tego ,że nie będziemy się za często widzieć.. Chcę byś był najlepszym inżynierem, najlepszym ojcem i może najlepszy ukochanym.. - te słowa nie pomagały. Ile razy tak próbował kończył w barze pijąc piwo czy inne rzeczy. Miłość może mieć dwa wyjścia - dobrą i złą. Dobra jest taka, że każdą wolną chwile śpędza się z ukochaną, a zła.. że ukochana albo znalazła innego albo jej nie ma.
*************
Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję długą opinie :)
Kierka ;)

11 komentarzy:

  1. rozpłakałam się, rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ma być długo? ok, postaram się...
    Więc tak:
    Od początku podejrzewałam, że Angie jakimś cudem pojawi się na osiemnastce Vilu
    Jak pojawiła się (podobnie jak German) bardzo się ucieszyłam
    David? No cóż miałam nadzieję, że nasza kochana Angeles jakoś wyplącze się od ślubu z nim aby być z Germim :)
    "Tienes todo" -niekontrolowany śmiech na wspomnienie przytrzaśnięcia Germanowi palców pokrywą z fortepianu
    Pocałunek w ogrodzie- szczęście :)
    Potem katastrofa samolotu- strach, że straciliśmy nasze blond biedactwo.
    Angie jednak żyje- ulga, ale też przygnębienie jej stanem
    David umarł -Moja radość nie do opisania ;)
    Nieudała się operacja- Znowu deprecha
    German staczający się- ciąg dalszy deprechy
    Oto uczucia jakie towarzyszyły mi podczas czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marko ale mnie zdołowałaś .___. Super jednorazówka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna jednorazówka, ale mnie przygnębiłaś... Czemu ona nie mogła przeżyć ja się pytam, czemu?!?!?! Tak wielką miałam nadzieję, że uda się ją uratować, a ten lekarzyk z dupy wzięty "zrobił co w jego mocy". Dobra muszę już ogarnąć, ale to te emocje wywoływane przez takie piękne, cudowne, realistyczne, idealne rozdziały jak i jednorazówki <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna jednorazówka zachwyt i wszystko 1 klasa

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że trochę pomogłam jeśli chodzi o temat, z czego się bardzo cieszę :) Świetny pomysł na zakończenie, uwielbiam takie chociaż gdybym miała przeżyć to na prawdę nie tryskałabym takim entuzjazmem. Kiedy przeczytałam, że David umarł myślałam, że Angie nie umrze ale będzie smutna i wyjedzie albo, że zostanie inwalidą... Ale śmierć też może być :P Mam nadzieję, że prędko doczekam się kolejnej jednorazówki, bo uwielbiam czytać kilka historii, które można porzucić w każdym momencie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale że jak...NIE!!! Ja się nie zgadzam! Prostestuję! Do ostatniej chwili wierzyłam, że oni będą razem, a ona umarła! Jak tak możesz? Germana mogłaś zabić. XD Ale tekst przepięknutny (neologizmy <3). Miało być długie, ale nie mam siły się rozpisywać. Pozdrawiam - B.

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg. !! Uśmierciłaś Angie ??
    Dobrze, że to tylko jednorazówka.
    Świetnie opisane i te emocje !!
    No po prostu megaaaa ;D
    Mańana?!

    OdpowiedzUsuń
  9. ZABIŁAŚ JĄ! Ale i tak lubie czytać jak German cierpi xD hahha. JESTEŚ ZUA, ZABIŁAŚ ANGIE!
    Boska jednorazówka XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie lubię dużo pisać, aczkolwiek zrobię wyjątek :D
    Więc początkowo nie chciało mi się czytać. "Harmider" przywiódł mi na myśl średniowieczny dom, w którym Angie byłaby sprzątaczką (moje dziwne przemyślenia odstawmy na bok) W końcu się zabrałam za śledzenie białych literek na rażąco pomarańczowym tle (oczopląsu dostałam xD Dlatego "zaznaczam" tekst i mi się lepiej czyta :3 ) Początkowo, czytałam bo czytałam (zdanie warte Oscara :D ). W chwil gdy Ramallo powiedział, że "KOMUŚ" nie udało się przyjechać, już mnie zaintrygowało i czytałam z zapartym tchem. Z czasem, kiedy "KTOŚ" zadzwonił do drzwi, byłam pewna, że to Angeles. Z myślą, iż rzuci się Germanowi na szyję i będą happy (mój umysł już taki jest) zafascynowało mnie to. I w końcu jakiś mężczyzna - David. Pierwsza myśl ? "ZGIŃ ŚMIECIU". O zgrozo i tak się stało ;-; Do końca wierzyłam, że Angie jednak przeżyje i będzie szczęśliwa z Sierotą. Gdy "dowiedziałam się",że Angeles nie żyje oczy mi się zamgliły.
    Jednym słowem : GENIALNE! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym być na miejscu Angeles :) genialne, czekam na kolejne takie opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń